FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum Forum o Teen Titans Strona Główna
->
O nas
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Lektura obowiązkowa
----------------
Forum
Ogłoszenia
Teen Titans- postacie
----------------
Młodzi Tytani
Pary w TT
Wrogowie Tytanów
Wszystko o Tytanach
Wszystko o innych bohaterach
Teen Titans- kreskówka
----------------
Odcinki
Trobule In Tokyo
Aktorzy
Wszystko co związane z Teen Titans
----------------
Klipy o TT
Strony o TT
FanArt-y
Nasze o TT
----------------
Nasze wiersze o TT
Nasze opo o TT ;)
Nasza grafika
Opowiadania wspólne
Nasze postaci
Nasze sny o TT
Poza TT
----------------
Muzyka
Filmy
O nas
Hobbies
Inne
Nasze urodziny
Shoutbox
Kosz
----------------
Offtopy
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Fire_Girls
Wysłany: Nie 14:34, 30 Wrz 2007
Temat postu:
:(
To przykre ...
Ripley
Wysłany: Sob 14:05, 25 Sie 2007
Temat postu:
Ehh =/ no ale przynajmniej wysztko się wyjaśniło...
TeenTytanka
Wysłany: Sob 12:44, 25 Sie 2007
Temat postu:
Czytałam to... i normalnie nie mogłam uwierzyć.
Historia jak z filmu, jak z poruszającego serce opowiadania. A to zdarzyło się naprawdę.
Nie chcę żebyś była smutna. Wtedy ja też będę smutna. I całe forum.
Więc... trzymaj się jakoś =*
Anni@
Wysłany: Sob 10:46, 25 Sie 2007
Temat postu:
oh...Przykro mi n'dili.Wiem coto znaczy stracić bliskiego przyjaciela...Musiałaś tgo źle przejść.Ale jeśli jeszcze umiesz płakać-to dobrze.Ulży Ci.
Bo ja płakać nie umiem.To znaczy-oczywiście płaczę.Ale nigdy nie poprawia to mojego stanu ducha.Wręcz przeciwnie-jestem na siebie zła że znów pokazałam światu że ktos mnie zranił...
n'dili
Wysłany: Sob 0:49, 25 Sie 2007
Temat postu:
Cóż... Damian( owy kolega ) po moim wyjeździe zamknął się w pokoju i oświadczył, że z niego nie wychodzi. No i słowa dotrzymał przez kilka dni. Potem pewna rzecz( swoją drogą straszna... )zmusiła go do wyjścia. Wyszedł więc, ale nie chciał z nikim gadać, stracił sens życia, zerwał wszelkie kontakty ze swoimi znajomymi i całkowicie oddał się jakijśtam grze komputerowej. Ogólnie...załamał się. W każdym razie ma nowych znajomych, powoli układa sobie życie od nowa, a do przeszłości woli nie wracać. Zadzwonił do mnie dzisiaj i gadaliśmy dość długo. Przeprosił mnie za to wszystko, wyraził coś w rodzaju radości w związku z tym, że dobrze się czuje, powiedział, że ogólnie cała jego przeszłość była pomyłką, do której nie chce wracać, że teraz wszystko musi zacząć od nowa i że nie zasługuje na kogoś takiego jak ja w roli przyjaciela. Na koniec stwierdził, że to już jedna z naszych ostatnich takich długich rozmów, potem poinformował mnie, że w czasie mojego wyjazdu umarł jego tato i teraz on z rodziną przeprowadzają się gdzieś na Śląsk do babci. No i dodał, że będzie tęsknić i mimo wszystko nigdy nie zapomni. Ja chyba też.
Tylko nie rozumiem dlaczego dopiero teraz mi o tym powiedział... Kilka dni przed wyprowadzką. Choć z drugiej strony... wiem, ze nie było mu łatwo. Więc go nie winię.
Szczerze mówiąc odkąd odłożyłam telefon czuje, ze za chwilę się rozpłacze. Ale te głupie łzy jakoś nie chcą się pojawić...
Edit:
Napisałam to, przeczytałam i w końcu zaczęłam płakać... w pewnym sensie poczułam ulgę...
TeenTytanka
Wysłany: Pią 21:54, 24 Sie 2007
Temat postu:
Nie mam nic przeciwko, żebyś napisała o co mu chodzi. Ale ja nigdy nikogo nie zmuszam do zwierzeń, ciekawska nie jestem, więc jak nie to nie pisz.
Fajnie, że zaczyna się wyjaśniać. Oby tylko był jednak happy end...
Ripley
Wysłany: Pią 21:23, 24 Sie 2007
Temat postu:
Hm... a co się wyjaśniło? Jeśli nie chcesz, to oczywiście nie mów.
3maj się =*
R@ven
Wysłany: Pią 21:12, 24 Sie 2007
Temat postu:
Podpisuję się pod tym co napisała Div oburącz i obunóż. I trzymaj się jakoś :*
Divalecorvo
Wysłany: Pią 20:43, 24 Sie 2007
Temat postu:
n'dili ;*
przykro mi sie zrobilo, choc tez poczulam jakas ulge,
moze dlatego ze Twa wiadomosc rozjasnilo troche ciemne niebo niepewnosci.
Bo sama nie wiem czemu Twoja sprawa mnie troche zainteresowala.
Ofc nie bede Cie przyciskac do sciany,
ale gdyby kiedys miedzy Wami zaistnial jednak happy end to napisz o tym.
Proszę.
Nie chce(my) by Cie bolalo ;*
n'dili
Wysłany: Pią 14:25, 24 Sie 2007
Temat postu:
Hym... poszłam i nie doszłam. Po drodze spotkałam jego brata. Zwykle mało z nim gadam, ale teraz się nam zebrało. No i gadaliśmy...
Dużo się wyjaśniło. Nie wszystko, ale dużo. I...hym to pozostanie chyba historią bez happy endu. Przynajmniej dla jednej ze stron...
Ripley
Wysłany: Pią 13:24, 24 Sie 2007
Temat postu:
Angie napisał:
Albo... Jak cię nie było to sobie uświadomił, że czuje coś do ciebie, czego wolałby nie czuć. I dlatego stara się ciebie teraz unikać, bo wie, że to uczucie nie jest właściwe wobec przyjaciółki.
Mam nadzieję, że moja rada ci pomoże.
Ang.
O. To jest bardzo możliwe. Niektórzy, kiedy się zakochują, to panikują ^^ a przecież on jeszcze hmm... nie jest do końca dorosły i może ee... nie wie co zrobić?
Angie
Wysłany: Pią 12:57, 24 Sie 2007
Temat postu:
Woah, piszę samodzielnego posta.
Myślę, że powinnaś go na jakiś czas zostawić w spokoju, naprawdę.
Jak będzie chciał, to sam wróci.
Może spróbuj z nim pogadać za jakiś czas, kiedy nie będzie cię tak namiętnie unikał.
Sprawa ma drugie dno, ale naprzykrzając się mu i łażąc do niego tego nie odkryjesz.
A gdy będziesz mu węszyć za plecami, pogniewa się na ciebie.
Może ktoś mu powiedział coś na twój temat, czego wolał nie wiedzieć.
Albo... Jak cię nie było to sobie uświadomił, że czuje coś do ciebie, czego wolałby nie czuć. I dlatego stara się ciebie teraz unikać, bo wie, że to uczucie nie jest właściwe wobec przyjaciółki.
Mam nadzieję, że moja rada ci pomoże.
Ang.
Lewel@
Wysłany: Pią 12:50, 24 Sie 2007
Temat postu:
A mi cos dziwnego przyszlo do glowy...
Tak w zwiazku z tym Twoim wyjazdem n'dili mi sie skojarzylo.
Może on jest... chory?
Może jest chory i nie chce Cie denerwowac albo... cóż, albo przezywa jakis trudny okres... Zreszta faceci dojrzewaja inaczej niz my.
Rozmowa jest najlepszym rozwiazeniem.
A jesli on nie bedzie wspolpracowal... zostaw go. To moze byc bolesne ale jeli to byla naprawde przyjazn to on wróci. Zateskni...
Ripley
Wysłany: Pią 11:58, 24 Sie 2007
Temat postu:
Divalecorvo napisał:
Jaki masz kontakt z jego mama? albo rodzenstwem? jak dobry to moze oni cos wiedza i bedziesz mogla zwyczajnie z nimi pogadac na ten temat?
Hm... z jednej strony rodzinka może coś pomóc. Z drugiej tak trochę dziwnie ich w to mieszać. A z trzeciej rodzeństwo czasem bywa złośliwe.
Chociaż wiesz co? Faktycznie ich spytaj. Tą osobę, z którą i Ty, i on macie najlepszy kontakt.
Divalecorvo
Wysłany: Pią 11:13, 24 Sie 2007
Temat postu:
Cytat:
Powiedz mu np. że jak to przemyśli, to żeby zadzwonił czy coś.
i ze w Twoim zyciu zawsze jest dla niego miejsce- chyba ze jest/bedzie inaczej :p
Jaki masz kontakt z jego mama? albo rodzenstwem? jak dobry to moze oni cos wiedza i bedziesz mogla zwyczajnie z nimi pogadac na ten temat?
Ripley
Wysłany: Pią 10:19, 24 Sie 2007
Temat postu:
Chodziło mi o to, że może coś chamsko zabrzmiało, np. że może jest zwyczajną świnią. Ale skoro Cię nie uraziłam, to ok.
Przesypia całe dnie? Hm.
Spróbuj do niego pójść. Jeśli znowu nie będzie Cię słuchał czy coś, to może na razie zrezygnuj. Może sam zrozumie, co zrobił. Powiedz mu np. że jak to przemyśli, to żeby zadzwonił czy coś.
Powodzenia =*
n'dili
Wysłany: Pią 10:09, 24 Sie 2007
Temat postu:
Cóż... po kolei:
* nie wiem jaka może być ta pora dnia, gdy nie będzie się mógł wykręcić, bo ostatnio przesypia całe dnie, a zaczyna funkcjonować od 12 w nocy do 6 rano.
* pogadać z nim...nie mam już pomysłu jak... nie odbiera telefonów, zablokował mnie na gg... pozostało znowu do niego iść...
* cóż z moim brakiem stanowczości ciężko mi będzie stanąć mu na drodze, ale zawsze mogę spróbować...
* z tego co wiem nie ma dziewczyny, ani powodzenia. Do tej pory było wręcz..przeciwnie... I nie uraziłaś mnie. Bo niby czym?
* poczłapać do jego pokoju...cóż może gdyby był w tym pokoju sam to bym poszła. Ale on plus brat plus siostra...niezbyt sprzyjające warunki na rozmowę...
Teraz zastanawiam się, czy do niego znowu iść...
Divalecorvo
Wysłany: Czw 23:13, 23 Sie 2007
Temat postu:
Jesli wszystko co napisalas jest prawda i Twoj punkt widzenia poklada sie z realniami tego co uklada(a raczej nie uklada) sie miedzy wami to nie masz sie za co obwiniac! I nawet nie mysl ze to Twoja wina dopoki nie wiesz osohozi(glupie gadanie bo tez bym sie zadreczala myslami co ja zrobilam...)
Podziwiam Cie ze poszlas do niego by sie dowiedziec osohozi, i na Twym miejscu bym nie rezygnowala po jednej porazce.
Moze nawet zamiast wyjsc to bym poczlapala do jego pokoju i zaczela od nowa monolog.
Choc Twe wyjscie moze dac mu wiele do myslenia.
Nieprobowalabym narazie czekac na jego ruch, bo ta opcja jest zbyt niepewna.
Wiec postaralabym sie pogadac z nim jeszcze raz.
Czasem w takich momentach trzymam sie reguly 'do trzech razy sztuka'
Narazie bedzie to raz drugi.
Nie!
Przepraszam, to juz trzeci.
najpierw rozmowy na gg :)
Zycze szczescia bo to tez jest potrzebne w takich chwilach,
i odwagi.
I trzezwego umyslu :p :)
Ripley
Wysłany: Czw 21:50, 23 Sie 2007
Temat postu:
Może nagle ktoś mu coś wmówił, np. że go nie lubisz czy coś albo - co gorsza - sam sobie wmówił?
Pomyśl... nie powiedziałaś komuś lub jemu czegoś, co mogłoby go urazić etc.?
Hmm... a może jest po prostu zwyczajną świnią?
Może to głupie pytanie, ale czy on ma dziewczynę albo... no nie wiem... ma ogromne powodzenie? No wiesz =/
Popieram TTytankę i Annię. Spytaj go, o co mu chodzi. Może faktycznie ma jakieś problemy.
3maj się =*
(jeśli Cię jakoś uraziłam, to przepraszam)
TeenTytanka
Wysłany: Czw 21:19, 23 Sie 2007
Temat postu:
Popieram Annię - walnij mu prosto z mostu pytanie, co się stało. A jak będzie próbował uciec, stań mu na drodze. Wyciągnij z niego odpowiedź.
Anni@
Wysłany: Czw 20:42, 23 Sie 2007
Temat postu:
NIe wiem.Może jakoś go uraziłaś ?Poza tym...to nie msi być twoja wina ! chłopakom czasem tak odbija.I nie ma na to rady ;(
NIe wiem co Ci poradzic , naprawdę...Przyjdź o takiej poże dnia kiedy nie będzie się mógł wykręcić.
Powiedz mu że wasza przyjaźń była dla Ciebie ważne i nie wiesz oso mu chodzi.
Ja tam myślę, że on ma jakiś problem, z którym chce się sam uporać i nie chce teraz ochoty nawiązać z tobą zbytniego kontaktu.
Spróbuj pogadać, ale się nie narzucaj.
To jedyny sposób.
Ewentualnie możesz pozwolić mu odejść, jeśli on tego chce... Czasem to najlepsze wyjście.
Ale lepiej napierw pogadać.
n'dili
Wysłany: Czw 19:23, 23 Sie 2007
Temat postu:
Nawet nie wiedziałam, że my kącik porad mamy do niedawna…
Więc… dziewczyn!
Od kiedy wróciłam czuje, ze strasznie wiele się popsuło w moim świecie. Przede wszystkim moje kontakty z ludźmi. Miałam przyjaciela. Choć teraz nie wiem, czy to określenie do końca pasuje… W każdym razie traktowałam go jak przyjaciela. Był dla mnie kimś niezwykłym i bardzo bliskim. Był niemalże bratem. Przed wyjazdem jako jeden z nielicznych potrafił mnie rozśmieszyć, odgonić czarne myśli i podnieść na duchu. Byłam mu za to niezwykle wdzięczna. Podczas całego mojego pobytu w szpitalu nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Strasznie tęskniłam za nim, za naszymi rozmowami… za wszystkim co zostawiłam. Gdy wróciłam myślałam, że uda się nam to wszystko nadrobić. Że będzie tak jak przedtem. On jednak kompletnie się do mnie nie odzywał. Z początku- gdy nie mogłam jeszcze wychodzić z domu- próbowałam rozmów na gg. Z marnym jednak skutkiem. W końcu zmienił sobie numer. Nie wiedziałam jak mam to zinterpretować… Stwierdziłam, że nie będę wchodzić mu w drogę, skoro tego nie chce. Ale… był przyjacielem. Wzięłam się więc w garść i dzisiaj postanowiłam go odwiedzić. Wpuścił mnie do domu i zapytał po co przyszłam. Gdy zaczęłam mój monolog o tym, ze się martwię i że nie wiem co się dzieje stwierdził, ze go obudziłam i poszedł z powrotem do łóżka. Niezbyt podobało mi się stanie samej na środku jego przedpokoju, więc postanowiłam wrócić do siebie. I teraz… głupieje od natłoku myśli. Nie wiem co się stało. On nie chce mnie słuchać i mi odpowiadać. Może ja coś zrobiłam źle? Może zawiniłam? Może to moja wina? Nie wiem… A myślałam, że to przyjaciel. Aż tak się myliłam?
Anni@
Wysłany: Pon 20:59, 13 Sie 2007
Temat postu: ...
NA tym polega cały problem że...Okłamałam dwie osoby
Ta osoba...nie ważne.To ma związek też z lewelą więc Zrobię to tak:
Bardzo bardzo serdecznie żałuję.I tym razem to ja jestem tą która przeprasza...
lewel@,Dan :
R@ven
Wysłany: Pon 15:19, 13 Sie 2007
Temat postu:
Jeśli tej osobie zależy na Tobie tak bardzo jak Tobie na niej to wszystko powinno się dobrze ułożyć, jeśli się przyznasz.
n'dili
Wysłany: Pon 15:08, 13 Sie 2007
Temat postu:
Popieram Tytankę.
Żyć w ciągłym kłamstwie też nie jest łatwo. Jedno pociąga za sobą następne. Ciągły stres. Bo co będzie, jeśli jakimś cudem się wyda? Bóle brzucha, nieprzespane noce... Człowiek sam się wykańcza. Zdecydowanie lepiej jest powiedzieć prawdę. Może to trudne. Ale nawet jeśli ten ktoś się na ciebie obrazi uwolnisz się od niepewności. A to już dużo.
Wierz mi na słowo. Kłamstwo boli. Nawet nie wyobrażałam sobie jak bardzo.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by
Sopel
&
Programosy
Regulamin